Dia de Muertos

W Oaxace znaleźliśmy się z uwagi na obchody Święta Zmarłych, które według wszelkich źródeł miały być niezwykłe. Czy były niezwykłe? Chyba trudno nam jednoznacznie ocenić. Z jednej strony niezwykła jest atmosfera tych świąt bo nie czuć tu smutku i żalu towarzyszącemu odejściu bliskich osób a czuć raczej wiarę w to, że śmierć to nie koniec. Do tego widać ich ogromny dystans do śmierci bo na każdym kroku można natknąć się na podobizny kościotrupów, które niewątpliwie są ważną częścią ich kultury. Widać też wiarę tych ludzi w to, że w tych dniach mogą nawiązać kontakt ze zmarłymi m.in. dzięki ustawionym w domach ołtarzom, które tworzą właśnie dla zmarłych. Ołtarze są zastawione jedzeniem, napojami, czy rzeczami, które należały do zmarłego lub które lubił zmarły (których notabene nie mogą ruszyć do 2 listopada bo wywołaliby jego gniew) i właśnie dzięki nim zmarły ma pojawić się w ich domu. Oprócz tego przygotowują kolorowe tapety tworzone dla uczczenia zmarłych na cmentarzach lub placach miasta, a także po prostu odwiedzają cmentarze, gdzie gromadzą się przy grobach z rodzinami rodziny, czasami też przy dźwiękach muzyki, dużej ilości jedzenia i alkoholu. Z drugiej strony mieliśmy wrażenie, odwiedzając cmentarze w tłumie niezliczonej liczby innych turystów, że część tych obchodów jest niczym innym jak show przygotowanym właśnie dla turystów i nie ma nic wspólnego z tradycją. Nasze wątpliwości powstały wtedy, gdy sami w kolejnych dniach docieraliśmy na cmentarze, na których brak było ludzi, turystów i tego wszystkiego z czym spotkaliśmy się pierwszej chwili.

A może jest tak, że nasz nie do końca jednoznaczny odbiór tych dni wynikał z tego, że oczekiwaliśmy czegoś kompletnie innego a tymczasem okazało się, że było podobnie do tego co mamy w Polsce. Choć my obchodzimy te dni z większą zadumą i smutkiem, których tu nie czuliśmy, to przecież też odwiedzamy groby i spotykamy się przy nich z rodzinami żeby wspominać zmarłych. A to, że nie jemy i nie pijemy na cmentarzach wynika po prostu z tego, że jest za zimno… Zapewne jednak dla innych ludzi było to coś niezwykłego i niespotykanego a jako takie będzie też dla kolejnych atrakcją turystyczną, której nie można ominąć..

  1. karolina pisze:

    Hej
    Marzenka super opisujesz , nie wiem czy taki był zamiar ale bardzo śmiesznie 🙂
    Pozdrowionka 🙂

  2. Czodun pisze:

    Dzieciaki!,
    powiem Wam po raz kolejny, że focisze miszczowe…

  3. Ciocia dobra rad podpowiada:

    „zamieszczajcie więcej zdjęć z Waszymi opalonymi ryjkami, bo ludzie Was zapomną”.

    Ściskam obiboki!

  1. There are no trackbacks for this post yet.