Bariloche 7-9 stycznia 2011

W Bariloche spędziliśmy święta Bożego Narodzenia i postanowiliśmy pojechać do tego miejsca jeszcze raz, żeby Madzia też je zobaczyła. Mimo że od naszej poprzedniej wizyty minęły zaledwie dwa tygodnie, krajobraz Bariloche i okolic różnił znacznie się zmienił. Brakowało przede wszystkim rosnących przy drogach kwiatów, które w połączeniu z jeziorami i górującymi nad nimi ośnieżonymi szczytami tworzyły iście pocztówkowe widoki. Oczywiście góry i jeziora były na swoim miejscu i nadal zachwycały swym pięknem, ale tym razem nie byliśmy tu jedynymi turystami. Do Bariloche zjechały bowiem tłumy Argentyńczyków, którzy zaczęli swój sezon urlopowy, i zrobiło się pełno i głośno.

W czasie naszego pierwszego pobytu w krainie jezior odwiedzaliśmy głównie miejscowości sąsiadujące z Bariloche, a także spędziliśmy trochę czasu w samym mieście. Tym razem wybraliśmy się rowerem na przejażdżkę wzdłuż jezior w najbliższym sąsiedztwie miasta. Całej naszej trójce wycieczka rowerowa bardzo się podobała, choć muszę przyznać, że przejechanie górskich odcinków w jej trakcie kosztowało nas wszystkich trochę wysiłku. W nagrodę po wysiłku odbudowaliśmy siły próbując tutejszego przepysznego bife de lomo i cordero patagonico (patagoniczna owieczka;).

Comments are closed.