Po argentyńskiej stronie Iguazu 26-27 stycznia 2011
Posted in Argentyna on luty 15th, 2011 by Marzena – 3 komentarzePo ponad półtoramiesięcznym pobycie dotarliśmy do ostatniego przystanku naszej argentyńskiej przygody – miejscowości Puerto Iguazu, położonej w odległości 20 km od wodospadów Iguazu. Miejsce to zaserwowało nam dwie przemiłe niespodzianki – po pierwsze, widok wodospadów przerósł nasze najśmielsze oczekiwania (a spodziewaliśmy się, że będzie spektakularny). A dlaczego?
Po drugie, opuszczając Buenos byliśmy przekonani, że właśnie zakończył się nasz półtoramiesięczny maraton pt. „Dziś, dla odmiany, stek”. Jednak dzięki lokalnej knajpie maraton przedłużył się o kolejne dwa dni, a główny bohater (http://www.eltioquerido.com/galeria12.html) awansował na pierwsze miejsce naszego „lomusiowego” rankingu.
Wracając do wodospadów: te w Iguazu zyskały światową sławę ze względu na ilość przepływającej przez nie wody – maksymalny poziom zarejestrowany to prawie 13 tys. metrów sześciennych (czyli 13 tys. ton) na sekundę. Dla porównania maksymalny przepływ zarejestrowany w wodospadach Niagara to 8.3 tys. metrów sześciennych na sekundę. Taka ilość spadającej wody wytwarza huk, który podobno słychać z odległości 7 kilometrów. Co ciekawe, w 2006 roku przez wodospady Iguazu przez prawie dwa miesiące płynęła bardzo mała ilość wody – zaledwie 300 metrów sześciennych na sekundę. Było to wynikiem beztroskiej wycinki dżungli, która zaburzyła sposób funkcjonowania wodospadów. Na szczęście, aktualny stan wody powrócił do właściwego poziomu i wodospady działają jak dawniej:)
Wodospady Iguazu to nie tylko Garganta del Diablo (Gardziel Diabła czyli ich główna część – w kształcie litery „U”, wysoka na 82 metry i szeroka na 700 metrów) ale również szereg innych wodospadów – podczas pory deszczowej ich liczba sięga 275 sztuk. Do większości z nich można podejść bardzo blisko i dzięki pomostom zbudowanym na różnych wysokościach zobaczyć je z różnych perspektyw. Co fajniejsze, pomosty prowadzą często pod sam wodospad co gwarantuje każdemu przymusową kąpiel i pomaga przetrwać niemiłosierny upał.
Nam kolejną w tym dniu kąpiel zafundowała też firma, z którą popłynęliśmy zobaczyć wodospady z bliska. W końcowej fazie wycieczki kapitan poprosił wszystkich o schowanie aparatów do wodoodpornych worków, i następnie wpłynął łódką prosto pod dwa wodospady. Była to nasza najdroższa i najfajniejsza kąpiel w życiu, po której oczywiście nie została na nas ani jedna sucha nitka:)
Co ciekawe, przez rzekę Iguazu przebiega granica argentyńsko-brazylijska – 2/3 ich powierzchni należy do Argentyny i 1/3 do Brazylii. Kiedy znaleźliśmy się po argentyńskiej stronie i widzieliśmy z niej tą brazylijską (którą mieliśmy odwiedzić kolejnego dnia) myśleliśmy, że już nic ciekawego tam nie zobaczymy. Okazało się, że niedoceniliśmy tego co tam na nas czekało – ale o tym za niedługo:)