Kostaryka

Kostaryka 15-20 marca 2011

Posted in Kostaryka on kwiecień 5th, 2011 by Marzena – 2 komentarze

Zaczęło się bardzo fajnie. Pojechaliśmy do Puerto Viejo – miejsca znanego z pięknych plaż, idealnych warunków do surfingu i bardzo wyluzowanej atmosfery. Spędziliśmy tam dwa dni odpoczywając na plażach, jeżdżąc beach cruiserami i jedząc pyszności. Nie byliśmy też sami – w czasie rejsu z Kolumbii poznaliśmy Jess i Mike’a, nowozelandzką parę z którą podróżowaliśmy od Cartageny aż do Puerto Viejo.

Jess i Mike postanowili zostać jeszcze w Puerto Viejo. My za to chcieliśmy zobaczyć słynne kostarykańskie wulkany Poas i Arenal oraz Park Narodowy Tortuguero (idealne miejsce do oglądania żółwi), więc rozstaliśmy się, licząc że może spotkamy z nimi jeszcze raz w Hondurasie. Nasz pierwszy przystanek okazał się zupełnie nietrafiony – chcieliśmy dojechać do Tortuguero ale że mieliśmy trochę niezaplanowanych przygód w dotarciu do tego miejsca, znaleźliśmy się w małej miejscowości Parismina oddalonej od Tortuguero o 40 minut drogi łódką. W Parisminie dowiedzieliśmy się, że żółwi w Tortuguero nie ma, więc nie mamy tam po co jechać, usłyszeliśmy za to że żółwie są na plażach Parisminy. Pomyśleliśmy, że może dobrze się stało, że wylądowaliśmy w Parisminie. Niestety tu też nie mogliśmy ich zobaczyć bo lokalna organizacja zajmująca się żółwiami nie wystąpiła w odpowiednim czasie o zgodę na ich obserwację i w miasteczku obowiązywał zakaz wchodzenia na plażę… Trochę niepocieszeni ograniczyliśmy się do oglądania zwierzaków zamieszkujących pobliskie tereny. Trzygodzinna wycieczka łódką po pobliskich kanałach pozwoliła nam zostać znawcami tutejszych ptaków:)

Pojechaliśmy więc dalej – tym razem mieliśmy zobaczyć imponujący wulkan Poas. Jest to jeden z najbardziej popularnych kostarykańskich wulkanów. Krater wulkanu jest wypełniony turkusowymi wodami jeziora i można podziwiać go zaglądając z góry do środka wulkanu. Wulkan Poas wygląda tak:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Po%C3%A1s

A my zobaczyliśmy go tak:

Nie tracąc jeszcze nadziei na imponujące widoki wulkanów, w końcu byliśmy w rejonie deszczowych lasów tropikalnych i nie mogliśmy nic poradzić na chmury, myśleliśmy, że może z wulkanem Arenal będziemy mieli większe szczęście. Arenal ma zupełnie inną budowę niż Poas. Jest wulkanem stożkowym, w miarę aktywnym, który raz na jakiś czas wyrzuca lawę. Potencjalne widoki brzmiały więc obiecująco. Kiedy dotarliśmy do miejscowości, z której można go oglądać zobaczyliśmy właśnie to:

W całej tej naszej przygodzie w poszukiwaniu atrakcji wydarzyło się za to coś śmiesznego – wpadliśmy na Jess i Mike’a, z którymi rozstaliśmy się w Puerto Viejo. Oni również chcieli zobaczyć wulkan Arenal i spotkaliśmy się z nimi mimo, że pierwotnie mieliśmy dotrzeć do Arenala w innych dniach:) W czwórkę ruszyliśmy na poszukiwanie kolejnych tym razem nikaraguańskich atrakcji…